„Każdy człowiek ma prawo do nauki…”
Wrześniowa nostalgia
W tym roku udzieliła mi się atmosfera tego
słodko-gorzkiego czasu, jakim jest koniec wakacji i początek września. Mimo że
pogoda dopisuje, to już w świadomości pojawia się, że lato z jego cudownie
grzejącym słońcem, radością, beztroską odchodzą, by ustąpić miejsca zimnym
porankom, szarugą i jesiennej melancholii. Bombardowana licznymi reklamami
przyborów do szkoły, plecaków czy innych niezbędnych gadżetów potrzebnych w
drodze po wiedzę, z nostalgią wspomniałam swój piórnik, w którym mieszkał ulepiony
z plasteliny Plastuś, mój towarzysz w szkolnych zmaganiach.
Zatęskniłam za tym, bądź co bądź bardziej beztroskim
okresem życia jakim jest dzieciństwo. Ubrana na galowo obowiązkowo w białą
bluzkę i granatową spódniczkę, z wesoło podskakującymi kucykami, które zwieńczały
piękne, białe kokardy z przejęciem i wypiekami na twarzy przekraczałam 1
września progi szkoły, by przez kolejne miesiące zgłębiać arkana nauki.
Oczywiście jakiś miesiąc później z towarzyszami niedoli zaczynałam nienawidzić
tego miejsca i faktu, że co rano muszę wstawać, by przyswajać wiedzę. Czasem
pojawiał się bunt, zdarzały wagary, bo przecież młody człowiek wie lepiej, po
cóż mi ta cała szkoła skoro jak dorosnę, będę aktorką, piosenkarką, malarką
albo pisarką. Po co mam wkuwać znienawidzoną matematykę, męczyć się na chemii
czy fizyce. Ech… piękne czasy, gdy jednym z większych zmartwień była
niezapowiedziana kartkówka.
Z głośnika radia płyną wiadomości: ile już osób
dostało rządową wyprawkę dla dziecka do szkoły, czy kolejne przypomnienia o
reformie oświaty i szkolnictwa. W Internecie czytam o zmianach dotyczących
nauczania indywidualnego i emocjach, które to wywołuje. Gdybym miała postawioną
diagnozę jako dziecko, zapewne moja edukacja wyglądałaby zupełnie inaczej.
Nawet zaczęłam się zastanawiać nad zgłębieniem szerzej tematu nauki dla dzieci
niepełnosprawnych i napisaniem czegoś, w kontekście tego, jak ciężko mi było...
Jednak wybrałam się na mały spacer i moje myśli poszybowały w zupełnie innym
kierunku, choć nadal punktem wyjścia była edukacja.
Każdy człowiek ma prawo do nauki. Nauka jest bezpłatna, przynajmniej w stopniu podstawowym.
Te słowa Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka
przeczytałam na filarze wiaduktu pod jezdnią alei Prymasa Tysiąclecia, gdzie od
kilku lat funkcjonuje plenerowa galeria sztuki. Na skrzyżowaniu al. Prymasa
Tysiąclecia i ul. Marcina Kasprzaka na warszawskiej Woli znajduje się niesamowita
galeria murali, które odnoszą się do historii Tybetu – krainy historycznej i
regionu autonomicznego w zachodnich Chinach. Dalej przeczytać możemy:
Inicjatywa Galeria Tybetańska
W 2004 roku jedynie co trzecie dziecko tybetańskie miało dostęp do obowiązkowej edukacji na poziomie podstawowym.Szacuje się, że ponad połowa Tybetańczyków nie umie czytać ani pisać.
W szybko rozwijających się gospodarczo Chinach, edukacja Tybetańczyków pozostaje na najniższym poziomie.Niewykształconymi łatwiej rządzić i manipulować. Mała liczba szkół poza miastami, wysokie opłaty, a także zamykanie tybetańskich prywatnych szkół, to metody stosowane przez chińskie władze.
Wielu rodziców decyduje się wysłać dzieci w niebezpieczną drogę przez Himalaje do Indii, by mogły otrzymać tam bezpłatną edukację w języku Tybetańskim.Dzięki wsparciu organizacji pozarządowych Tybetańczycy mogą uczyć się języka, tradycji i kultury swojego narodu w Indiach, Nepalu a nawet w Polsce.
Inicjatywa Galeria Tybetańska
Galeria Tybetańska to działanie realizowane przy
współpracy Fundacji Klamra, Fundacji Inna Przestrzeń, grupy 3fala, wsparciu
Zarządu Dróg Miejskich i Urzędu m.st. Warszawy. Dyrektorem Artystycznym Galerii
jest Dariusz Paczkowski z Fundacji Klamra.
To pierwsza na świecie otwarta galeria prezentująca
najważniejsze symbole związane z kulturą i tradycją tybetańską. Na ekspozycję
składają się murale na filarach, jak i instalacja artystyczna „Droga”,
symboliczna ścieżka wijąca się pomiędzy kamieniami i filarami.
Na internetowej stronie Fundacji Klamra możemy
przeczytać o założeniach, jakimi kierują się pomysłodawcy inicjatywy:
Chcemy, by ta niecodzienna galeria w niekonwencjonalny sposób przypominała warszawiakom o Tybecie. Zależy nam na dotarciu do młodych ludzi, dlatego galerii towarzyszą warsztaty dla młodzieży dotyczące sztuki ulicy oraz jej wykorzystaniu w działaniach społecznych.
Pierwsze murale na wolskim rondzie powstały w 2009
roku. To właśnie wtedy stolicę odwiedził Dalajlama, który odbierał tytuł
Honorowego Obywatela Warszawy. Sam Dalajlama przejechał przez rondo w 2013 r.
Autorami części malowideł są buddyjscy mnisi z
klasztoru Drepung w Indiach, którzy zostali zaproszeni do Polski na cykl
warsztatów, a także polscy artyści. Przez ostatnie 9 lat Galerię Tybetańską
współtworzyło blisko 40 artystów. Wśród nich byli m.in.: Agata Bogacka,
Aqualoopa, Czarli Bajka, Dariusz Paczkowski / 3fala, Grupa SC, NeSpoon, Rafał
Roskowiński, Emil Goś, Surdabs, Uwaga Inwazja, Weronika Kasprzyk, Zuzanna
Kosiorowska, Aneta Paszek, Anna Udowicka, Małgorzata Mirga-Tas, Małgorzata
Rozenau, Paulina Lis, Mai Bui Ngoc. O autorach można przeczytać na stronie Galerii Tybetańskiej.
Historia
Na tablicy umieszczonej na jednym z filarów czytamy:
Rondo Tybetu
Pamięci bohaterów powstania narodowego w Tybecie.10 marca 1959 roku na ulicach Lhasy wybuchło powstanie w obronie tybetańskiej tożsamości. Zginęło w nim co najmniej 86 tysięcy Tybetańczyków. W wyniku prześladowań przywódca Tybetańczyków Dalajlama oraz wielu jego rodaków było zmuszonych szukać schronienia na uchodźstwie. W 2009 roku Rada Warszawy nadała XIV Dalajlamie Tenzinowi Giaco tytuł Honorowego Obywatela Miasta Stołecznego Warszawy.
Spór o nazwę
ronda
W 2008 roku radni dzielnicy Wola podjęli uchwałę o
nadaniu jednemu ze skrzyżowań nazwy „Wolnego Tybetu”. Jednak w maju 2009 roku Ministerstwo
Spraw Zagranicznych nadało list, którego adresatem była Rada Warszawy. Treść
listu skłaniała się ku temu, że użycie słów „Wolny Tybet” jest jednoznacznie
sprzeczne ze stanowiskiem Rządu Polskiego i Unii Europejskiej, które to w
oficjalnych oświadczeniach uznają integralność terytorialną Chin. W liście
padły również sugestie, iż nadanie rondu takiej nazwy może pogorszyć interesy
gospodarcze Polski wraz z Chińską Republiką Ludową.
Ostatecznie zapadła decyzja, by rondo przy al. Prymasa
Tysiąclecia i ul. Marcina Kasprzaka nosiło nazwę Rondo Tybetu.
Plenerowa Galeria jest ogólnodostępna, organizowane są
też wrześniowe wernisaże, warsztaty artystyczne, a ich uczestnicy mogą
dowiedzieć się, jak wspomóc mieszkańców Tybetu. W przestrzeni Galerii
cyklicznie spotyka się społeczność tybetańska. Ostatnio miało to miejsce w
marcu 2018 r. z okazji 59. Rocznicy Powstania Tybetańskiego.
Warto się wybrać na spacer, by obejrzeć Galerię,
zadumać nad tragiczną sytuacją Tybetańczyków, oraz ich dzieci, dla których 1
września nie jest tak oczywistą datą. Na szkołę możemy narzekać, możemy nie
zgadzać się z proponowanymi przez Rząd systemami oświatowymi, możemy czuć się
zaniepokojeni różnymi zmianami, które zachodzą, ale wciąż polskie dzieci mają
dostęp do edukacji i oby to się nigdy nie zmieniło.
Źródło:
Komentarze
Prześlij komentarz
Pisząc komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych. Więcej w polityce prywatności.