Moda na Wolę

Miejską przestrzeń ubarwił kolejny mural, który powstał na warszawskiej Woli.


Z inicjatywy Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami ogłoszono w grudniu 2017 roku konkurs na projekt muralu inspirowanego przestrzenią Woli, zdobiącego ścianę kamienicy przy Żelaznej 91. Zgłaszane projekty miały zawierać treści symbolicznie nawiązujące do hasła „Moda na Wolę”. W skład komisji konkursowej wchodzili: artyści, varsavianiści, przedstawiciele miasta, dzielnicy i ZGN Wola, i to oni wybrali zwycięski projekt spośród 32 przesłanych w regulaminowym czasie.
 
Projekt Fot. UM Warszawa
Zwycięzcą konkursu został Igor Chołdy (Aqualoopa) – projektant, ilustrator, artysta streeatartowy. Absolwent wydziału Filozofii UW i Łódzkiej Szkoły Filmowej, który  tworzy obrazy, teledyski i animacje, znany jest również, jako twórca murali m.in. o Marii Skłodowskiej-Curie przy stacji Metro Centrum, „Jaskółki” na Ursynowie czy tak zwanego „grającego muralu” na Pradze Północ.



Zwycięski projekt powstał na ścianie o powierzchni ponad 400 metrów kwadratowych na rogu al. Solidarności i ul. Żelaznej, tworząc niejako centralny punkt dzielnicy. Nasycone błękity zdecydowanie przełamały szarość otaczającej przestrzeni. Autor mówi o swojej pracy:  
Każdy detal muralu nawiązuje do miejskiej tożsamości Woli. Za inspirację posłużyły mi skojarzenia związane z życiem ulicznym i dźwiękami dzielnicy, które znam jeszcze z dzieciństwa: zielony skwer na skrzyżowaniu al. Solidarności z ul. Towarową, gdzie stawały kiedyś cyrk i wesołe miasteczko, turkot tramwajów, bazary, muzeum kolejnictwa, w którym spędziłem dużo czasu. Mural w centrum Woli skupia najbardziej charakterystyczne motywy dzielnicy.




Wczesną wiosną zagospodarowano również skwer znajdujący się przed kamienicą. Niezmiernie się ucieszyłam, gdy przeczytałam w lokalnej prasie, iż powstanie tu kwietna łąka. Oczami wyobraźni widziałam stokrotki, maki, chabry, rumianki i inne polne kwiatki zatopione wśród zieleni różnych gatunków traw rosnących dziko aż „po kolana”. Bujna trawa zazieleniła się dość szybko, jednak kwiatów nie można było dostrzec. Z niecierpliwością czekałam, kiedy się pojawią, w końcu zagospodarowanie tego skrawka ziemi kosztowało parę tysięcy złotych. Gdy rozstawiono rusztowanie, by malować mural, pojawiły się również kwiaty. Wykopano kilka dołków i wsadzono kępki. Wygląda to, mówiąc łagodnie dość żałośnie i nie przypomina kwietnej łąki. Chyba, jednak jeśli się chce nacieszyć oczy bujną polną roślinnością, to trzeba udać się poza centrum Warszawy. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Ach… ma pani EDS, a… to taka pani uroda!”

Dworcowa ławka ratująca życie i Teoria Łyżek

Galeria Forty/Forty

Doktor Google i profesor Haus, czyli jak doszło do diagnozy

Medyczne zebry

Jaka matka taka córka

Terror bólu kontra barbarzyńska rehabilitacja